top of page

Ostatnie tchnienie Aldenu część II

Kuskus powoli zapadał w sen. Starał się przywołać całą wewnętrzną dyscyplinę jakiej nauczył się na treningach. Jego ciało powoli się rozluźniało, aż zapadł w zdrowy spokojny sen.

 

Obudził się godzinę przed świtem. Mgła jeszcze snuła sie przy ziemi. W świetle poranka drzewa miały dziwne powykręcane kształty.

Przywdział spodnie, napierśnik i bransolety. Lekki skurcz odpowiednich mięśni wystarczał do pobudzenia nanitów zawartych w metalu.

   Jego miecz delikatnie zawirowaÅ‚. Po chwili rozlegÅ‚o sie ciche stukanie.

Otwarł drzwi.

-kim jesteś-zapytał młodzieńca stojącego z tobołkiem na ramieniu. W dłoni ściskał krótki łuk na strzały energetyczne

-Guzol panie, przewodnik. Jeśli jesteś gotów możemy ruszać. Mam ukryty niedaleko ślizgacz

Kuskus przypasał miecz i zarzucił płaszcz

-Chodźmy

 

Opuścili gospodę tylnymi drzwiami. Niski basowy głos chłopaka opowiadał o okolicy.

 

-Za wzgórzem panie jest mała dolina. Pełna zieleni i lśniących złotem kwiatów Skali. Na nie trza uważac bo trujące wielce. Środek doliny rzeka przecina. Tam trza łodzią godzinę i w góry wpłyniemy. I w górach niedaleko statek kosmiczny. Miał takie godło płytki i deszczu zielonego. Ja nie wim czyje to ale pewnie drogie. Kupa ludzi koło tego. A ze statku dym szedł i straszny dźwięk metalu co sie rozrywa.

Ja na polowaniu zająca chciał na pasztet ale jak się zbliżył to mnie karabinami pogonili. A ona stała i sie śmiała-rzekł zakłopotany

-Ona??-zaciekawił się Kuskus

-Ona panie,taka ważna chyba bo ubrana w drogi skafander i miecz n plecach wielki miała. A jak nasze dziewuchy zobaczyła to zwyzywała i za robotę kazała się brać-smutny głos chłopaka urwał sie powoli

-Siadajcie panie. I uważajcie żeby się nie wychylać bo stabilizatory już ledwo idą

Kuskus zajął miejsce w niewielkim ślizgaczu. Dwa fotele prosty pulpit sterowniczy i niewielkie owiewki z każdej strony. Zamaskowany barwami zieleni i brązu. Chłopak poruszył dłońmi wciskając kila guzików. Ślizgacz uniósł się ok metra nad ziemią a powietrze wokół niego zaiskrzyło się.

-uważajcie na tarcze stąd strzelać nie da się-rzekł Guzol i przesunął dźwignie mocy do przodu..

 

Poruszali się już z godzinę gdy oczom Kuskusa ukazała się dolina. Mimo jesieni pełna zieleni i złocistych kwiatów. Pnie drzew sporadycznie znaczyły doliną większym cieniem. W oddali było widać niskie góry porośnięte krzewami i mchami.

Dotarli spokojnie do rzeki i Guzol wyłączył pola a następnie delikatnie posadził ślizgacz w pobliskich trawach. Wyjął pilota i ślizgacz upodobnił się do otoczenia.

-niezłe maskowanie chłopcze-pochwalił Guzola

-musim se radzić panie. Tera do łodzi. Zostawim was u podnóza gór a potem sami musicie bo ja tam iść nie chce

Kuskus wyjął srebrnego i dał młodzieńcowi-za fatyge rzekł.

Guzol zaczął zrzucać gałęzie z łodzi a Kuskus przypatrywał się Skali. Miały niewielkie kielichy i delikatne pręciki pełne pyłku. Pachniały całkiem ładni i juz chciał pochwycić je w dłonie gdy w pore przypomniał sobie ostrzeżenia chłopaka. Oglądając dalej ujrzał niewielkie brązowe łodygi i siateczkę mocnych korzeni.

-panie chodźcie-usłyszał bas Guzola i posłusznie udał się do łodzi. Był to niewielki ponton z silnikiem kołem sterowym i dźwignią gazu. Dwie skrzynki narzędziowe zabezpieczone siatka przed przemieszczeniem leżały na aluminiowym pokładzie. Guzol odpalił silnik i łódź powoli ruszyła w górę rzeki. Woda była lekko mętna, dna nie było widać lecz można było dostrzec małe rybki pływające czasami blisko powierzchni. Zielone pędy zwisały nad skalistymi brzegami. Od czasu do czasu jakiś mały ptak podrywał sie do lotu. Jego więksi pobratymcy czasami pojawiali sie nad taflą rzeki nurkowały i czasami dzięki odrobinie szczęścia wracały ze zdobyczą

Po pewnym czasie chłopak skierował łódź do brzegu.

-tu panie koniec mojej drogi. Widzisz tan niski szczyt, tam gdzie takie drzewo złamane?? Kieruj się w jego stronę a jak ujrzysz mech z białymi kwiatami zacznij się wspinać. Tam potem półka skalna i stamtąd wszystko zobaczysz

 

Kuskus podziękował chłopakowi i wyruszył w dalszą drogę

 

Powoli wspinaÅ‚ siÄ™ po skalnej Å›cianie. Jego dÅ‚onie zrÄ™cznie poruszaÅ‚y sie po skaÅ‚ach. Jego stopy odnajdywaÅ‚y podpory a rÄ™ce szukaÅ‚y zaczepienia. Po kwadransie wspinaczki ujrzaÅ‚ skalnÄ… półke na której postanowiÅ‚ zÅ‚apać odrobinÄ™ oddechu. Maa jego ciaÅ‚a wcale nie pomagaÅ‚a mu w wÄ™drówce. Gdy jednak dotarÅ‚ do celu w oddali spostrzegÅ‚ niewielki bÅ‚ysk. WystarczajÄ…co mocny by go zaniepokoić. PodczoÅ‚gaÅ‚ siÄ™ powoli do niewielkiej skaÅ‚y i wyjÄ…Å‚ maÅ‚e okulary. ZapewniaÅ‚y one ochronÄ™ przed mocnym sÅ‚onecznym Å›wiatÅ‚em jak również posiadaÅ‚y parÄ™ ciekawych dodatków. Jednym z nich byÅ‚o wmontowanie niewielkiej ale mocnej lornetki. UstawiÅ‚ zbliżenie i obserwowaÅ‚ teren w niewielkiej dolinie. MaÅ‚o zieleni, tylko parÄ™ krzewów i wszechobecny mech. I wejscie do wielkiej groty. Teren patrolowaÅ‚o pare osób rasy humanoidalnej, bardzo zbliżonej do czÅ‚owieka lecz posiadajÄ…cych dodatkowÄ… pare ramion które Å‚Ä…czyÅ‚y sie z torsem zaraz za pierwszÄ… parÄ…. Niewiarygodnie potężne mięśnie pleców zasÅ‚ugiwaÅ‚y na uwagÄ™. Szybko zlustrowaÅ‚ otoczenie i zaczÄ…Å‚ powoli opuszczać sie wzdÅ‚uż skalnego nawisu, w stronÄ™ obozu. Strażnicy również nosili pÅ‚aszcze lecz ich barwa byÅ‚a odcieniami brÄ…zu. Mierzyli ok 2 metrów. U pasa nosili niewielkie noże, komunikatory i maÅ‚e pistolety energetyczne. Jego miecz nie wpadaÅ‚ w wibracje, dla Kuskusa byÅ‚o to pocieszenie ponieważ wiedziaÅ‚ że porusza siÄ™ wystarczajÄ…co cicho. W koÅ„cu zbliżyÅ‚ siÄ™ do skraju obozu. ZastanawiaÅ‚ siÄ™ jak przejść dalej gdy poczuÅ‚ ze jego miecz coraz mocniej wibruje. 

Zamarł w bezruchu i w końcu usłyszał spokojne kroki wartownika. Lekki odór spoconego ciała docierał do niego wraz z delikatnymi podmuchami wiatru.

-szóstka melduje-u mnie spokój-rozległ się głos niedaleko niego

-zrozumiałem-lekko zatrzeszczał komunikator

-zmiana warty za godzinÄ™

-przyjąłem baza-bez odbioru-głos zamarł. Kroki strażnika spokojnie zaczęły się oddalać. Kuskus wyjął niewielki nóż i zaczął się skradać w stronę strażnika.

Gdy byÅ‚ już dostatecznie blisko podniósÅ‚ z ziemi niewielki kamieÅ„ i rzuciÅ‚ w stronÄ™ obozu. Strażnik momentalnie siÄ™ obróciÅ‚ co Kuskus niezwÅ‚ocznie wykorzystaÅ‚. Mocna kopnÄ…Å‚ strażnika pod kolana a jego ramie otoczyÅ‚o jego krtaÅ„. Szybki ruch trzonkiem nożna i strażnik bezwÅ‚adnie osunÄ…Å‚ sie na ziemie. Szybko zamieniÅ‚ jego pÅ‚aszcz ze swoim i wstaÅ‚ spokojnie z ziemi. W oddali zamajaczyÅ‚ cieÅ„ kolejnej postaci wiec szybko podniósÅ‚ rÄ™kÄ™ do góry w uspokajajÄ…cym geÅ›cie. Postać odpowiedziaÅ‚a tym samym co Kuskus obraÅ‚ za dobrÄ… oznakÄ™. Powoli ruszyÅ‚ w stronÄ™ wejÅ›cia do groty. 

-szóstka wracaj na stanowisko- zatrzeszczał komunikator

"mają mnie-pomyślał-heh monitoring"

-baza muszę do kibla, te pieprzone jedzenie widocznie mi zaszkodziło a w okolicy pewnie pełno węży. A szkoda mojej dupy-rzucił w stronę komunikatora

-hehe dobra ale następnym razem melduj bo nie opuścimy pola i wiesz czym ci to grozi. Bedziesz dobrze wypieczony hahahaha. Czekaj 4 juz idzie do ciebie przekażesz komunikator i możesz już iść

-zrozumiałem baza, dzięki ale niech sie pospieszy

-hahahaha pogonie go hahaha-oficer zaniósł sie śmiechem-pole opuszczone możesz iść

Zobaczył idącego strażnika. Przyspieszył kroku i rzucił w jego stronę komunikator

-heh pośpiesz się-usłyszał-bo nie chce wysyłać tu nikogo do sprzątania

-Dzieki!-rzucił i zaczął powoli biec...

 

Ściany miały gładkie powierzchnie, poprzecinane czerwonymi i białymi żyłkami jakiegoś miejscowego kwarcu. Ich brązowy kolor zdawał sie tłumić te odrobinę światła, które dawały dosyć rzadko rozmieszczone pod sklepieniem lampy.

Kuskus postanowił poszukać innej drogi wiedząc że jego podstęp długo nie pozostanie w tajemnicy. Zbliżył sie do krawędzi tunelu i zwolnił kroku. Jego palce nieświadomie błądziły po ścianie odnajdując ścieżkę w lekkich zgrubieniach i nierównościach. W pewnej chwili Kuskus poczuł wilgoć na ręce. Zwrócił uwagę na wilgotny fragment ściany. Pokrywała go lekka wodna mgiełka. Zaczął przesuwać się do przodu delikatnie dotykając ściany. Po kilku metrach ślad się urywał.

Zawrócił w stronę wejścia i rozpoczął dalsze poszukiwania. Po kilkunastu metrach wyczuł różnice w strukturze ściany. Powierzchnia stała się nagle gładka i bardzo równa. Z lekkim zdziwieniem stwierdził ze to kawałek metalowej płyty pokryty lakierem w kolorze tunelu. Wyjął zza pasa miniaturowy lekki laser. Rozejrzał się dookoła i wyciągnął z pochwy miech. oparł go o biodro i rozpoczął wypalanie dziury w metalu. Cieszy od włosa strumień skondensowanego światła szybko radził sobie z kolejnymi centymetrami metalu. Po krótkiej chwili droga stanęła otworem. Miecz zaczął lekko wibrować a po kilku sekundach usłyszał powolne kroki zmierzające w jego stronę. Skąpe światło nie pozwalało ocenić odległości ale Kuskus zorientował się ze w jego stronę zmierza jeden z groteskowych strażników. Jego lewa dłoń zacisnęła się na rękojeści miecza a prawa gmerała przy bransolecie. Strażnik go zauważył i chciał podnieść alarm gdy ramie Kuskusa wystrzeliło potężnie do przodu. Światło błysnęło na krótką chwile gdy miech opuścił jego dłoń. Ostrze utkwiło w krtani lecz strażnik był idealnie wyszkolony. Jego dłoń błądziła w poszukiwaniu alarmu. Kuskus doskoczył i jednym celnym kopnięciem w głowę pozbawił go życia...

Odkrył szyb tunelu, nie wiedział co się w nim znajduje, i wrzucił ciało martwego strażnika. upadło ono głucho na posadzkę, zsunęło się odrobinę i znieruchomiało. Plamy krwi w korytarzu nie dawały Kuskusowi spokoju. Nie miał zbyt wiele wody a posadzka była czysta. Jedynie odrobiny żwiru i pyłu. Do głowy przyszedł mu szalony pomysł. Oddał mocz na krew, wsypał do ust garść soli i zapił wodą z manierki. Po krótkiej chwili jego ciałem targnęły torsje. Zwymiotował obficie. Opłukał usta pozostałą wodą i przesypał całość lekko pyłem z podłogi. Teraz wyglądało to na pękniecie wrzodu w żołądku a nie miejsce w którym przed chwilą ktoś zmarł. I to dosyć niepodziewanie. Miecz znów zaczął wibrować. Szybko wszedł do tunelu zastawiając wejście odciętym kawałkiem metalu. Zmienił ustawienie wiązki światła i powoli umocował płytę na swoim miejscu. Po chwili usłyszał jak ktoś zatrzymuje się obok jego małego dzieła. I dodaje własną porcje.....

 

bottom of page